Zivilgefangenelager Stutthof.
Muzeum Stutthof w Sztutowie powstało w 1962 roku w miejscu byłego obozu koncentracyjnego Stutthof. Założony 2 września 1939 roku, z inicjatywy gauleitera Alberta Forstera, obóz Stutthof miał odegrać szczególną rolę w realizacji rozwiązania kwestii polskiej na terenie Pomorza Gdańskiego. Od pierwszych dni wojny specjalne grupy operacyjne policji bezpieczeństwa i służby bezpieczeństwa (Einsatzgruppen der Sicherheitspolizei und Sicherheitsdienst), miejscowe oddziały Selbstschutzu, SS-Wachsturmbann Eimann i SS-Heimwehr, na podstawie sporządzonych jeszcze przed wojną wykazów osób, przeprowadzały aresztowania i dokonywały pogromów Polaków i Żydów, a także pacjentów szpitali psychiatrycznych. Akcją likwidacji „polskiego żywiołu” na terenie Wolnego Miasta Gdańska i całego Pomorza Gdańskiego objęto przede wszystkim przywódców społeczno – politycznych ludności polskiej z tego terenu, do których zaliczano polskie duchowieństwo, nauczycieli, lekarzy, członków Związku Zachodniego, Członków Ligi Morskiej i Kolonialnej, przedstawicieli polskich stronnictw i partii politycznych działających na terenie Wolnego Miasta Gdańska i całego Pomorza Gdańskiego oraz wszystkich Polaków czynnie zaangażowanych w działalność patriotyczno-narodową.
Pozostałych przy życiu, aresztowanych w ramach tzw. „akcji oczyszczania” (Säuberungsaktion), początkowo przetrzymywano w obozach przejściowych tworzonych w miastach Pomorza Gdańskiego, a w Gdańsku w więzieniu Viktoria Schule, w obozach Neufahrwasser (Nowy Port) i Grenzdorf (Graniczna Wieś). 2 września 1939 roku z Viktoria Schule przybył do wyznaczonego pod przyszły obóz miejsca we wsi Stutthof pierwszy transport więźniów aresztowanych 1 września w Gdańsku i okolicy, który liczył około 150 osób. Stopniowo do budowanego obozu Stutthof zaczęto przysyłać więźniów aresztowanych w połowie września 1939 roku w Gdyni i w innych miejscowościach na terenie Kaszub, a od grudnia 1939 roku przetrzymywanych w więzieniach w Forcie VII w Toruniu, w Bydgoszczy, Grudziądzu mieszkańców tych okolic. W grudniu z obozu Hohenbruch przywieziono aresztowanych pod koniec sierpnia 1939 roku nauczycieli i polskich działaczy narodowych z Powiśla, w tym kadrę nauczycielską z Polskiego Gimnazjum w Kwidzynie. Część więźniów, zasłużonych dla polskości Pomorza Gdańskiego, poddana okrutnemu traktowaniu, została zgładzona w obozie Stutthof. Inni, przede wszystkim stolarze, cieśle, murarze itd., wykorzystani zostali przy budowie obozu. Około 1800 osób, w tym księża, nauczyciele i inni działacze patriotyczni, 9 i 19 kwietnia 1940 roku zostało przesłanych do obozu koncentracyjnego Sachsenhausen.
W latach 1939-1941 obóz nosił nazwę Zivilgefangenelager Stutthof (Obóz jeńców cywilnych Stutthof) lub Sonderlager Stutthof (Obóz specjalny Stutthof) i podlegał miejscowym władzom policji i SS. Od 1 października 1941 roku został też ustanowionym jako Arbeitserziehungslager Stutthof (obóz pracy przymusowej) dla osób aresztowanych za przewinienia popełnione w miejscu pracy i skazane na tzw. „wychowanie” trwające z reguły 56 dni.
Konzentrationslager Stutthof.
Obóz Stutthof status „państwowego obozu koncentracyjnego” uzyskał 7 stycznia 1942 roku i został podporządkowany Inspektoratowi Obozów Koncentracyjnych w Oranienburgu pod Berlinem. Pierwszym komendantem KL Stutthof został SS-Sturmbannführer Max Pauly, a pod koniec sierpnia 1942 roku zastąpił go SS-Hauptsturmführer Paul Werner Hoppe. Wówczas też zapadła decyzja o jego rozbudowie. W tym celu od 1942 r. do obozu koncentracyjnego Stutthof zaczęły nadchodzić transporty z obozów koncentracyjnych Buchenwald, Dachau, Neuengamme, Mauthausen, Flossenbürg i Sachsenhausen, w których znajdowali się więźniowie różnej narodowości - Polacy, Niemcy, Czesi, Holendrzy, Belgowie, Francuzi, Rosjanie.
Lata 1942 – 1944 to okres napływu do KL Stutthof więźniów aresztowanych w wyniku prowadzonej przez Niemców akcji likwidacji pomorskiego ruchu oporu (działaczy Armii Krajowej, TOW „Gryf Pomorski”, Komendy Obrońców Polski, „Związku Jaszczurczego i innych) oraz przeciwników akcji germanizacyjnej prowadzonej przez gauleitera okręgu Gdańsk-Prusy Zachodnie (Reichsgau Danzig-Westpreussen), Alberta Forstera, na Pomorzu Gdańskim (za odmowę podpisania niemieckiej listy narodowościowej (DVL), ucieczki z Wehrmachtu, pomoc uciekinierom w przedostawaniu się z Gdyni do Szwecji, używanie języka polskiego itd.). W tym czasie zaczęto również przywozić więźniów z innych regionów okupowanej Polski. 22 maja 1942 r. po raz pierwszy w KL Stutthof osadzeni zostali więźniowie z warszawskiego więzienia na Pawiaku. Kolejnych 859 więźniów z Pawiaka odnotowano w aktach obozowych dnia 25 maja 1944 r. Większość stanowili więźniowie polityczni, członkowie podziemnych organizacji działających w Warszawie. Pod koniec sierpnia i września 1944 r. do KL Stutthof przybyła największa grupa więźniów z Warszawy. 31 sierpnia w transporcie ewakuacyjnym z Pragi przywieziono 2912 więźniów, a 28 września z obozu przejściowego w Pruszkowie przysłano 1389 więźniów, w tym 40 łączniczek AK i 91 obcokrajowców. W latach 1943 – 1944 z prowincji Prusy Wschodnie (Provinz Ostpreussen) w ramach likwidacji polskiego ruchu oporu przysyłano transporty więźniów aresztowanych w rejencji ciechanowskiej (Regierungsbezirk Zichenau) – z powiatów ostrołęckiego, płockiego, ciechanowskiego, płońskiego oraz z okręgu białostockiego (Bezirk Bialystok) aresztowaną ludność polską i białoruską z terenów białostocczyzny, w tym wielu przedwojennych oficerów polskich, czynnie zaangażowanych w oddziałach Armii Krajowej. Za udział w partyzantce, czy też za udzielaną partyzantom pomoc lub ewentualne im sprzyjanie w KL Stutthof osadzono około 2500 więźniów pochodzących z terenów wschodniej Polski. W latach 1942 – 1944 do KL Stutthof napływały transporty więźniów z Dani, Norwegii i Finlandii oraz z Litwy i Łotwy.
W II połowie 1944 roku do KL Stutthof zaczęto nadsyłać kilkutysięczne transporty ludności żydowskiej z KL Auschwitz oraz z gett i obozów pracy położonych na Litwie Łotwie i Estonii. Od końca czerwca do końca 1944 roku w KL Stutthof osadzono około 49 500 Żydów, pochodzących z wszystkich okupowanych państw europejskich. Była to grupa więźniów całkowicie izolowanych, wykorzystywanych do najcięższych prac, poddawanych selekcjom i uśmiercania metodami masowej zagłady. Od połowy 1944 r. na terenie KL Stutthof w celu uśmiercania więźniów zaczęto stosować komorę gazową. Akcją bezpośredniej zagłady objęto głównie osadzone w II połowie 1944 r. Żydówki, wyselekcjonowane z przybywających transportów, które ze względu na zły stan zdrowia nie można było wykorzystać jako bezpłatnej siły roboczej w niemieckim przemyśle zbrojeniowym. Śmierć w komorze gazowej poniosła również grupa 77 radzieckich jeńców wojennych, inwalidów przywiezionych z frontu wschodniego. Innymi metodami, jakie zastosowano w ramach akcji „SB”, było rozstrzeliwanie strzałem w potylicę w pomieszczeniach krematorium czy też „szpilowanie”, czyli uśmiercanie zastrzykiem z fenolu, którą to metodę stosowano już od 1940 r. w celu likwidacji więźniów chorych psychicznie.
Egzekucje.
W ciągu wszystkich lat działalności KL Stutthof na jego terenie odbywały się egzekucje. W styczniu 1940 roku policyjny sąd doraźny (Standgericht) część więźniów skazał na karę śmierci. 11 stycznia 1940 r. rozstrzelano 22 działaczy Polonii Gdańskiej i pracowników polskich urzędów państwowych z terenu Wolnego Miasta Gdańska, a 22 marca 1940 r. dalszych 67 osób. Wśród rozstrzelanych znaleźli się między innymi błogosławieni ks. Bronisław Komorowski, ks. Franciszek Rogaczewski ks. Marian Górecki.
W następnych latach egzekucje przez rozstrzelanie lub powieszenie wykonywano na więźniach, których skazano za przynależność do organizacji ruchu oporu. Między innymi 12 lipca 1944 r. powieszony został harcmistrz Lucjan Cylkowski, działacz Szarych Szeregów na Wybrzeżu i szef łączności Podokręgu Północno-Zachodniego AK.
Egzekucje wykonywano również na radzieckich jeńcach wojennych, których z wyrokami śmierci przysyłano do KL Stutthof z obozów jenieckich. Jedną z nich, wykonano 17 grudnia 1944 r. Stracono wówczas dziewięć osób, w tym pięć kobiet oznaczonych jako jeńców wojennych.
Egzekucje, zwłaszcza kara śmierci przez powieszenie za ucieczki z obozu, były też jedną z form zastraszenia i terroru stosowanego w obozie.
Ewakuacja więźniów KL Stutthof.
25 stycznia 1945 roku rozpoczął się pierwszy etap ewakuacji obozu, tzw. „Marsz Śmierci”. Na trasę ewakuacji wyszło 7 kolumn, liczących od 1100 do 1600 więźniów. Dalsze dwie kolumny opuściły obóz 26 stycznia 1945 roku. Łącznie z obozu macierzystego na trasę ewakuacji wyszło ok. 1300 więźniów. W tym samym czasie trwała ewakuacja więźniów z podobozów KL Stutthof. Celem docelowym więźniów stały się niemieckie obozy służby pracy (RAD), rozmieszczone w kilku miejscowościach w pobliżu Lęborka. Poszczególne kolumny osiągnęły cel w dniach od 2 do 4 lutego 1945 r. Do marca 1945 r. więźniowie przebywali w obozach ewakuacyjnych, gdzie głód i choroby nadal dziesiątkowały więźniów. Dopiero w dniach 9 – 12 marca więźniowie zostali przejęci przez wojska armii sowieckiej.
Po ewakuacji lądowej na terenie KL Stutthof pozostało ponad 12 000 więźniów, z których do 23 kwietnia 1945 r. przeżyło zaledwie 4508 więźniów. Przez cały czas na terenie obozu panowała epidemia tyfusu. Jednocześnie przygotowywano się do drugiej ewakuacji drogą morską, co nastąpiło w dniach 25 i 27 kwietnia 1945 roku. Więźniowie załadowani do 4 barek w Mikoszewie u ujścia Wisły, poprzez przeładunek na Helu, holowani byli w kierunku Zatoki Lubeckiej.
9 maja 1945 r. pomiędzy godziną 7 a 8 rano wojska armii sowieckiej wkroczyły na teren obozu Stutthof. W obozie znajdowało się już jedynie około 140 więźniów, którzy nie wzięli udziału w ewakuacji obozu oraz grupa ponad 20 000 cywilnych pochodzących z Prus Wschodnich.
Z ogólnej liczby około 110 000 więźniów około 24 600 przeniesiono do innych obozów koncentracyjnych, w tym do KL Ravensbrück. W wyniku zastosowania bezpośrednich metod uśmiercania więźniów, jak również w wyniku wytworzonych ekstremalnych warunków bytowych, chorób, braku opieki lekarskiej oraz ciężkiej pracy, zwłaszcza w podobozach, a także w wyniku ewakuacji obozu liczbę ofiar obozu koncentracyjnego Stutthof szacuje się na około 65 000, wśród nich około 28 000 to więźniowie narodowości żydowskiej.
Muzeum Stutthof.
Najważniejszym zadaniem Muzeum od samego początku jego powstania, aż do chwili obecnej, jest gromadzenie dokumentacji związanej z funkcjonowaniem obozu koncentracyjnego Stutthof. Od końca lat 60–tych do połowy lat 80-tych XX w. trwało przekazywanie tej dokumentacji przez inne archiwa do Muzeum Stutthof. W dalszym ciągu Muzeum pozyskuje od byłych więźniów lub ich rodziny dokumenty np. zwolnienia z obozu, akty zgonu przesyłane z obozu rodzinom zmarłych więźniów, oryginalne listy obozowe, oficjalnie pisane przez więźniów do rodzin, czy wszelkiego innego rodzaju materiały związane zarówno z życiem więźniów w obozie koncentracyjnym Stutthof, ale też ich działalnością z przed i po wojnie oraz zdjęcia. Cały zasób archiwalny Muzeum Stutthof liczy ponad 800 000 dokumentów KL Stutthof.
Niezwykle cenny jest zbiór kilkuset relacji i wspomnień, zbieranych przez pracowników w ciągu wszystkich lat działalności naszej placówki.
Przez wszystkie lata Muzeum zgromadziło ponad tysiąc muzealiów, z których również największą wartość mają te, które więźniowie potajemnie wykonywali w obozie. Są to przedmioty codziennego użytku (łyżki drewniane, scyzoryki, brzytwy), papierośnice, sygnety, krzyżyki, rysunki. Muzeum posiada również zbiór sztuki współczesnej, często znanych w Polsce i w świecie autorów, złożony z obrazów, grafik czy rzeźb o tematyce martyrologicznej.
Od 2005 roku Muzeum Stutthof zajmuje się losami Polaków w obozach koncentracyjnych na Zachodzie Europy. Z tym związane jest gromadzenie pamiątek po tych więźniach, między innymi także po więźniarkach KL Ravensbrück.
Pierwsze Polki z Pomorza w KL Ravensbrück.
Obozy koncentracyjne od samego początku wybuchu wojny stały się instrumentem w rękach niemieckiego okupanta w celu wyeliminowania ze społeczeństwa Polaków najbardziej zagrażających Rzeszy Niemieckiej, zarówno mężczyzn jak i kobiet. Pierwszymi obozami koncentracyjnymi, do których kierowano aresztowanych w pierwszych miesiącach wojny mężczyzn były KL Sachsenhausen i KL Dachau, natomiast kobiety osadzono w KL Ravensbrück. W każdym też z tych obozów znaleźli się przedstawiciele wielu rodzin polskich, w tym pochodzących z Pomorza.
Pierwsze Polki w obozie koncentracyjnym Ravensbrück osadzono już we wrześniu 1939 r. Były to działaczki Związku Polaków w Niemczech i Związku Polskich Towarzystw Szkolnych w Niemczech. Związku Młodzieży Polskiej w Niemczech, Związku Harcerstwa Polskiego, Związku Śląskich Kół Śpiewaczych, Towarzystwa Polek i innych z ziemi lubuskiej, Westfalii, Śląska, Prus Wschodnich, nadgranicznych powiatów – bytowskiego i lęborskiego, wśród których aresztowania trwały od połowy sierpnia 1939 roku. Jedną z pierwszych Polek osadzonych w KL Ravensbrück była Róża Styp-Rekowska która otrzymała numer 2111. Róża Styp-Rekowska była córką Jana Styp-Rekowskiego - prezesa Oddziału Bytowskiego V Dzielnicy Związku Polaków w Niemczech, uwięzionego wraz z dwoma synami w KL Sachenhausen. W kwietniu 1940 roku, po pobycie w obozach Hohenbruch i Stutthof, do KL Sachsenhausen został przywieziony również trzeci syn, Edmund Styp-Rekowski.
Wśród osadzonych we wrześniu 1939 r. w KL Ravensbrück była działaczka oddziału Związku Polaków w Sztumie, Janina Leśnierowska. W latach 1933 – 1936 prowadziła przedszkole polskie w Olsztynie, a od 1937 r. do końca sierpnia 1939 r. przedszkole polskie w Nowym Kramsku. Aresztowana została 15 września 1939 roku w Bochum, gdzie prowadziła Dom Polski. We wrześniu do obozu przybyła również, pochodząca ze wsi Brąswałd na Warmii, Maria Zientara-Malewska. Od 1926 roku organizowała szkoły i przedszkola polskie na Warmii, następnie pracowała jako nauczycielka polskich szkół na Warmii, Ziemi Złotowskiej i Ziemi Lubuskiej. Swoje wiersze krzewiące polskość na tych ziemiach drukowała w „Gazecie Olsztyńskiej”. Maria Zientara-Malewska tak wspomina swój początek w obozie: Przybyłam do obozu 23 września 1939 r. razem z dwudziestoma trzema Polkami z Niemiec. Aresztowane byłyśmy za pracę oświatową wśród mniejszości polskiej. Wkrótce po nas przywieziono dalsze Polki z Niemiec. Razem było nas ponad osiemdziesiąt. W obozie szykanowali nas nie tylko SS-mani, więźniarki niemieckie też były wrogo usposobione wobec nas przez propagandę hitlerowską. Maria Zientara-Malewska zwolniona została z obozu 18 kwietnia 1940 r.
Wśród osób poszukiwanych przez Niemców w początkach wojny znajdowali się działacze plebiscytowi na Śląsku i Powiślu. Jedną z działaczek plebiscytowych na Powiślu oraz Związku Polaków w Prusach Wschodnich i Związku Polaków w Niemczech, która brała czynny udział w tworzeniu polskich przedszkoli i szkół na Powiślu, była Wanda Donimirska, która do obozu Ravensbrück trafiła w listopadzie 1939 roku. Wanda Donimirska była żoną Witolda Donimirskiego, właściciela Czernina w pow. Sztumskim. Wysiedlona wraz z mężem w połowie sierpnia 1939 r. w głąb Rzeszy, aresztowana została we wrześniu 1939 r. Następnie więziona była w Darmstadt, Wiesbaden, Frankfurcie n/M i Berlinie, a jej mąż, Witold Donimirski, ostatecznie trafił do KL Sachsenhausen, gdzie w grudniu 1939 r. został zamordowany.
Na początku 1940 r. w Ravensbrück zostały osadzone Marta Szajek, działaczka plebiscytowa na Warmii, współzałożycielka Organizacji Kobiet Polskich oraz Otylia Grot, działaczka Związku Polaków w Niemczech.
Za pomoc udzielaną polskim jeńcom wojennym w grudniu 1939 r. do KL Ravensbrück, zostały skierowane działaczki Związku Polaków w Niemczech Ludwika Stromkowska wraz z córkami, Pelagią i Marią oraz Wanda Pieniężna. W styczniu 1940 r. zostały zwolnione z obozu i przeniesione do więzienia w Olsztynie, gdzie oczekiwały na wyrok sądowy.
Transporty Polek, nauczycielek z ziem wcielonych do III Rzeszy – Kaszub, Gdyni, Gdańska i okolic, aresztowanych w ramach likwidacji polskiej inteligencji, do obozu koncentracyjnego Ravensbrück rozpoczęły się od kwietnia 1940 roku. Transporty te były efektem działalności komisji (tzw. Rassenkomission), które orzekały o losach gdańskich Polaków i ich rodzinach. Część tych rodzin wysyłano do obozu w Prabutach (Umschulungslager Riesenburg) na tzw. „przeszkolenie”. Wobec niektórych osób zapadały decyzje o wysiedleniu ich do Generalnego Gubernatorstwa, a inni kierowani byli do obozów koncentracyjnych. 1 września 1939 r. aresztowania w Gdańsku objęły niekiedy całe rodziny. W Viktoria Schule, dokąd doprowadzano aresztowane osoby, znajdowało się około 50 kobiet wraz z dziećmi. Większość tego samego dnia po południu zwolniono, a zatrzymano jedynie te, które znajdowały się na listach proskrypcyjnych. Dopiero na podstawie orzeczeń komisji wiele kobiet pochodzących z rodzin pomorskich, z których mężczyźni osadzeni zostali jesienią 1939 r. w obozie Stutthof, zostało skazanych na uwięzienie w obozie koncentracyjnym Ravensbrück. Jedną z nich była Bogumiła Wika-Czarnowska, żona emerytowanego dyrektora Poczty Polskiej w Wolnym Mieście Gdańsku, Anastazego Wika-Czarnowskiego, który został rozstrzelany w obozie Stutthof 22 marca 1940 r. Bogumiła Wika-Czarnowska, wiceprzewodnicząca Towarzystwa Polek we Wrzeszczu, przewodnicząca wydziału ochronkowego w Radzie Pracy Kobiet Związku Polaków, z innymi Polkami opiekowała się świetlicą Stare Miasto, mieszczącą się w budynku Dyrekcji PKP. Do KL Ravensbrück przybyła 10 kwietnia 1940 r. wraz z córką, Elżbietą Wojtaszewską, której mąż, Leon Wojtaszewski, wykładał język angielski w Gimnazjum Polskim w Gdańsku. Elżbieta Wojtaszewska zmarła w obozie na tyfus, Bogumiła powróciła do Polski. Tym samym transportem przybyły do Ravensbrück nauczycielki z Macierzy Szkolnej w Gdańsku Anna Burdówna z Ełganowa pracująca w polskiej szkole w Trąbkach Wielkich oraz Kunegunda Pawłowska, która w Trąbkach Wielkich prowadziła ochronkę dla polskich dzieci. Kunegunda Pawłowska razem z Anną Burdówną zostały aresztowane 3 września 1939 r. i po pobycie w więzieniu w Pruszczu Gdańskim i na robotach w Wyszecinie zostały odesłane do obozu koncentracyjnego.
Kolejny transport Polek z pochodzących z terenu byłego Wolnego Miasta Gdańska został odnotowany w aktach obozowych 20 kwietnia 1940 r. Jedną z osadzonych wówczas więźniarek była Balbina Bellwon. Jej syn Roman Bellwon początkowo osadzony w obozie Stutthof, w kwietniu 1940 r. został przeniesiony do KL Sachsenhausen. Razem z Balbiną Bellwon przybyła do KL Ravensbrück mieszkanka Gdańska, współzałożycielka Towarzystwa Polek w Gdańsku, organizatorka towarzystw ludowych, ochronek i chórów we wsiach i miasteczkach położonych w okolicy Gdańska, Apolonia Ogryczak, której mąż został zamordowany już 30 sierpnia 1939 r. Apolonia Ogryczak była trzykrotnie wyznaczana na śmierć przez zagazowanie, po 5 i pół roku uwięzienia doczekała wyzwolenia i wyjazdu o Szwecji. Tym samym transportem przybyła do obozu żona polskiego aptekarza, jednego z organizatorów Macierzy Szkolnej w Gdańsku, Teofila Kopczyńskiego, Helena Kopczyńska. Helena Kopczyńska przez wiele lat była działaczką Polskiej Misji Dworcowej w Gdańsku, której celem było ratowanie przed germanizacją dziewcząt przybyłych ze wsi kaszubskich do Wolnego Miasta Gdańska na „służbę” przeważnie w domach niemieckich. Najmłodszy syn Heleny Kopczyńskiej, student Uniwersytetu Warszawskiego, poległ w trakcie działań wojennych. 1 września 1939 r. aresztowani zostali i osadzeni w obozie Stutthof pozostali dwaj jej synowie, dr Witold Kopczyński, jeden z organizatorów pierwszej tajnej drużyny skautowej w Wolnym Mieście Gdańsku oraz dr farmacji, następca ojca w aptece, Stefan Kopczyński, który zmarł w obozie Stutthof.
Wśród aresztowanych działaczek polonijnych Wolnego Miasta Gdańska była. Anna Grimsmann. Anna Grimsmann była żoną znanego w Gdańsku dziennikarza, Wilhelma Grimsmanna długoletniego redaktora „Gazety Polskiej” i matką Zygmunta Grimsmanna, asystenta na Poczcie Polskiej w Gdańsku, rozstrzelanych w zbiorowej egzekucji w lesie 22 marca 1940 r. w pobliżu obozu Stutthof. Sama Anna Grimsmann wraz z innymi gdańszczankami, w tym i z Apolonią Ogryczak, w trakcie trwania I wojny światowej przygotowywały paczki dla Polaków z Polski Centralnej i karmiły polskich uchodźców, których wojna zastała w Sopocie i nie mogli powrócić do domów. Przygotowywały również paczki z bielizną, ubraniami i butami dla rodaków z okupowanych regionów Polski. Anna Grimsmann zginęła w KL Ravensbrück.
O więźniarkach tych pisze Irena Kowalewska-Musiuk: Pamięć o Polkach z Gdańska i Wejherowa, które przywieziono już 10 kwietnia 1940 r. do Ravensbrück, powinna zostać utrwalona. Przez cały czas pobytu w obozie przebywałam razem z nimi (gdyż przyjechałam do obozu w tym samym co one czasie) na różnych blokach. Kazimiera Kürbis – nauczycielka Polskiego Gimnazjum w Gdańsku; Helena Kopczyńska – żona aptekarza z Gdańska; Apolonia Ogryczakowa; Anna Grymsman [Grimsmann]; Halina Orczykowska (Kuśnierz) – najmłodsza z gdańszczanek, uczennica Polskiego Gimnazjum; Maria Kralewska z Wejherowa, uwięziona z trzema córkami: Elżbietą, Magdaleną i Heleną – i wiele innych, których nazwisk już nie pamiętam. Kobiety te do walki z faszyzmem, a później z najazdem hitlerowskim stanęły razem ze swoimi ojcami, mężami i braćmi. Mężowie ich i najbliżsi byli już w pierwszych dniach wojny rozstrzelani lub wysłani, jak i one do obozu.
W tym samym czasie do obozu przybyły więźniarki, głównie nauczycielki, z Bydgoszczy, Torunia, Grudziądza, Poznania, z miast, które w chwili tworzenia się polskiego szkolnictwa w Niemczech po 1920 roku stanowiły główną bazę rekrutacji kadry nauczycielskiej kierowanej do polskich szkół znajdujących się na terenie Niemiec. To właśnie w odniesieniu do polskich nauczycielek w opracowanym w listopadzie 1939 roku raporcie Erharda Wetzela i Günthera Hechta „Sprawa traktowania ludności byłych polskich obszarów z rasowo-politycznego punktu widzenia”, stwierdzono: Ponieważ nauczyciel polski, a niekiedy jeszcze bardziej nauczycielka polska, są wybitnymi i poważnymi pod względem politycznym szerzycielami polskiego szowinizmu, więc wydaje się, że nie będzie można ich zostawić w szkolnictwie. […] Nauczycielki polskie trzeba w każdym razie natychmiast usunąć od nauki, ponieważ wywierają one niepomiernie większy wpływ na wychowanie polityczne dziecka, niż nauczyciel.
W transporcie więźniarek pochodzących z Bydgoszczy i Torunia z 16 kwietnia 1940 r. do obozu Ravensbrück przybyła między innymi gwiazda teatru toruńskiego, żona zamordowany w grudniu 1941 r. w KL Auschwitz prezydenta Torunia, Antoniego Hieronima Bolta, Halina Bolt-Czarlińska. Brat stryjeczny jej męża, ks. Feliks Bolt, znany jeszcze pod zaborem pruskim działacz społeczny i patriotyczny na Pomorzu Gdańskim, poseł w Sejmie Ustawodawczym w 1920 r., członek Komisji Pomorskiej, a następnie Komisji Morskiej, zastępca komisarza w polsko-gdańskiej komisji granicznej, senator RP z Pomorza, zamordowany został w obozie Stuffhof. Halina Boltowa-Czarlińska „była drużynową sztrykerynek na 15 bloku. Cieszyła się dużym autorytetem i sympatią wszystkich kobiet nie tylko Polek. Pięknie przedstawiała treść oper, w których kiedyś występowała, ilustrując je ariami, śpiewanym ślicznym, ciepłym altem. Umiała obłaskawić Niemki: dozorczynie, sztubową oraz blokową, uzyskując różne ulgi dla nas. To ona broniła mnie, gdyż u Pawlikowskiej znaleziono mój wiersz „Wrona i kogut”, Była gorącą patriotką. Kiedy na imieniny otrzymała szkatułkę z porcji chleba wymoszczoną marmoladą z orzełkiem z margaryny na dnie, nie mogła powstrzymać się od łez. Przeżywała silnie wszystkie dramaty obozowe, mizerniejąc coraz bardziej. Wzmacniały ją paczki Czerwonego Krzyża” - wspomina ją Anna Burdówna. Halina Boltowa-Czarlińska zmarła po wyzwoleniu w Szwecji.
Z rodzin eksterminowanych od pierwszych dni wojny na Pomorzu Gdańskim pochodziła inna więźniarka KL Ravensbrück, Wanda Filarska. Wanda Filarska była córką znanego działacza polonijnego Wolnego Miasta Gdańska, lekarza stomatologa w Gimnazjum Polskim w Gdańsku, dr Bernarda Filarskiego, rozstrzelanego 22 marca 1940 r. w obozie Stutthof i siostrą Zbigniewa Filarskiego, który poprzez obóz Stutthof, Sachsenhausen ostatecznie został wywieziony do KL Mauthausen-Gusen. Wanda Filarska wraz z matką, Wiktorią Filarską, zostały wysiedlona z Gdańska do Lulbina. W obozie Ravensbrück została osadzona w kwietniu 1944 r. z więzienia na Pawiaku w Warszawie. Jej siostra, Maria Filarska, w czerwcu 1944 r. została osadzona w KL Stutthof.
Więźniarki pochodzące z Pomorza szybko włączyły się w nurt nielegalnego życia obozowego, którego celem było ratowanie nie tylko siebie, ale także innych kobiet od koszmaru dnia codziennego. Walka o przeżycie była głównym celem więźniów w obozach koncentracyjnych, a jednym: z najważniejszych bastionów walki obronnej przed zatraceniem się wewnętrznym i sponiewieraniem godności ludzkiej – jak podkreśla Wanda Kiedrzyńska, było tajne nauczanie. Powstało ono zarówno w okupowanym kraju, jak i we wszystkich obozach koncentracyjnych. Jednak w żadnym nie przybrało takiego rozmiaru, jak w kobiecym obozie koncentracyjnym Ravensbrück. Już w latach 1940 – 1941 nauczycielki rozpoczęły samorzutnie lekcje z pojedynczymi młodymi dziewczętami. Nauczanie zapoczątkowano półgodzinnymi spotkaniami w ciemnym zakątku sypialni, pomiędzy rannym apelem liczbowym a roboczym. Jednak od 1942 r. przybrało ono formy zorganizowanych klas gimnazjalnych z pełnym zakresem nauczania. Głównymi słuchaczkami wykładów były „króliki”, polskie dziewczęta, na których od 20 lipca 1942 r. rozpoczęto eksperymenty ze środkami przeciwko zgorzeli. Do doświadczeń wybrano 74 Polki pochodzące głównie z transportu przybyłego do Ravensbrück 23 września 1941 r. z Zamku Lubelskiego i z więzienia na Pawiaku w Warszawie
W klasach gimnazjalnych przerabiano język polski, historię, łacinę, fizykę, chemię, chemię organiczną, matematykę, geografię i języki obce – rosyjski, niemiecki, angielski i francuski, które w obozie cieszyły się dużym powodzeniem. Do tej pracy oświatowej włączyły się również gdańszczanki. Irena Kowalewska-Musiuk wspomina, że: Pani Kürbis, nauczycielka Gimnazjum Polskiego w Gdańsku, organizował kurs języków obcych. Byłam właśnie taką kursantką języka niemieckiego. Opowiadała nam o Gdańsku, o bohaterach poczty, o prześladowaniu Polaków, O Gimnazjum Polskim w Gdańsku, o polskim morzu. Lekcje kończyły się Rotą. Halina Orczykowska-Kuśnierz, najmłodsza z gdańszczanek, uczennica Polskiego Gimnazjum i harcerka, pozdrawiała nas hasłem: Czuj, czuj, czuwaj!. Kazimiera Kürbis zmarła w obozie.
O przyczynach aresztowania przedstawicieli polskiej inteligencji w pierwszych miesiącach II wojny światowej najlepiej świadczą słowa Heinricha Himmlera, które wypowiedział 29 lutego 1940 r. w Berlinie w przemówieniu do gauleiterów i innych funkcjonariuszy: Najpierw musieliśmy pozbawić przeciwnika jego najświatlejszych umysłów, a więc ludzi z Polskiego Związku Zachodniego, ze związków powstańczych, polskiej inteligencji. Oni musieli zniknąć, innego wyjścia nie było.[…] To jest okropne, ale było konieczne, i w wielu jeszcze wypadkach będziemy musieli robić to samo.
Fotografie:
1. Brama Śmierci w KL Stutthof – jesień 1941 r.
2. Panorama Starego Obozu – jesień 1941 r.
3. Anna Grimsmann wraz z mężem i dziećmi.
dr Danuta Drywa